Wytwory mojej wyobraźni, dzieła mych
rąk, kiełkujące projekty- wszystkie je traktuję jak swoje dzieci.
A wiadomo- w stosunku do naszych latorośli jesteśmy zazwyczaj
bezkrytyczni. Dlatego kiedy kolejny obrazek lub kartka zostaje
wystawiona na widok publiczny, jakaś cząstka mnie czeka na oklaski.
Domaga się pochwał. Uwielbia tonąć w zachwytach. A potem ten
kawałek duszy wylewa gorzkie łzy.
Nie zawsze jest tak pięknie, jakbym
tego chciała. Czasami moja wizja nie znajduje uznania. Takie momenty
zdarzają się w życiu każdego twórcy. Najbardziej bolą, kiedy
liczymy na sukces, gdy jesteśmy pewni, że podbijemy cały świat.
Wtedy zejście na ziemię jest brutalne.
Po ostatnim projekcie liczyłam na masę
zamówień. Wyobrażałam sobie zapchaną skrzynkę, setki telefonów,
napięte do granic możliwości terminy... Tymczasem, telefon milczy
jak zaklęty, nikt nie pisze, nikt nie zamawia. Gorzka pigułka do
przełknięcia. Pstryczek w nos od losu.
Podobnie rzecz się miała z
konkursami, które organizowałam na Facebooku. Myślałam, że to
będzie świetna zabawa dla moich fanów. Byłam pewna, że zgłosi
się mnóstwo osób. A jaka byłam z siebie dumna, że wymyśliłam
takie niebanalne zadanie- oh i ah! Taka jestem kreatywna!
Guzik prawda! W konkursie wzięły
udział tylko trzy osoby, a w kolejnym, wielkanocnym- żadna.
To, co dla mnie jest tak ważne, czemu
poświęcam czas i energię, w co wkładam całe serce- dla innych to
kolejny post na ścianie, może miła, może ciekawa rzecz, ale nie
zawsze warta aż takiej uwagi. Muszę nauczyć się schować dumę w
kieszeń i dalej robić swoje.
Warto. I dobrze Cię rozumiem :)
OdpowiedzUsuńUczymy się na błędach :)
UsuńRób swoje, kochana. Wkładaj serce, miej frajdę, nie czekaj na rezultaty. Nie ważne co robisz, ale jak robisz. Rób całą sobą, ciesz się życiem. Będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńDzięki :) Z jednej strony wiem to wszystko, ale takie drobne porażki, malutkie potknięcia- zawsze godzą w moją dumę, jak ukłucie komara- to moment, ale potrafi wyprowadzić z równowagi ;))
Usuń