poniedziałek, 30 marca 2015

Dla kogo rękodzieło?

Ile jest warte rękodzieło? Jak je wycenić? Oto częste dylematy początkujących twórców. Szanować siebie i swoją pracę, czy poddać się sugestiom potencjalnych klientów i spuścić z ceny? To bardzo wrażliwy temat, o czym przekonałam się ostatnio, napotykając na wpisy koleżanek- blogerek. Ja chciałabym jednak ugryźć to z innej strony i zadać pytanie: czy rękodzieło jest dla wszystkich?



Kiedy pierwszy raz przeczytałam tekst Qrkoko (tutaj), sama byłam na początku swojej rękodzielniczej drogi i muszę przyznać, że słowa autorki dodały mi pewności siebie. A potem spotkałam się oko w oko z rzeczywistością i mina mi nieco zrzedła.

Podobne odczucia- aprobata, euforia, podbudowane morale- towarzyszyły mi w czasie lektury artykułu Iwony Eriksson (tutaj) na ten sam temat. O tym, jak wciąż drażliwy jest to temat, świadczyły emocje w komentarzach.

Nie oszukujmy się, rękodzieło musi być drogie. Z założenia są to przedmioty unikalne, wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju. Luksusowe. Za jakość zawsze się płaci. Tylko ta jakość rzeczywiście musi być widoczna. Warto pokusić się o oryginalność. Internet zalewany jest wyrobami podobnymi do siebie. Dlatego nie dziwię się, że ich twórcy muszą je sprzedawać po zaniżonych cenach. Jeśli im to pasuje- nie ma sprawy. Ale nie ma co się boczyć na tych rękodzielników, którzy, znając swoją wartość, proponują ceny wyższe, niż chcieliby tego "klienci".

"Klienci" to miłośnicy rękodzieła, którzy udzielają się na różnych forach, czy grupach, zostawiają mnóstwo lajków i pozytywnych komentarzy, ale nigdy niczego nie kupują. Kiedyś takie sytuacje mnie frustrowały- jak to, taki odzew, a żadnego zamówienia? Dzisiaj podchodzę do tego ze spokojem, gdyż wiem, że to nie są MOI klienci. Ciepłe słowo, pochwała, czy miły komentarz- to wszystko mnie cieszy niezmiernie! Wiem jednak, że muszę trafić do swojej grupy odbiorców, a to wymaga czasu.

Kluczową sprawą jest wypracowanie odpowiedniej jakości. To musi być najwyższy poziom! I na tym na początku należy się skupić. Dobry produkt zawsze się obroni. A sława i pieniądze przyjdą z czasem ;)

Moja praca nie musi się podobać wszystkim. Ba, nawet nie powinna! Jeden zadowolony klient z pewnością przyciągnie kolejnych. Jeśli dołożyć do tego odpowiedni marketing, czyli taki, który będzie skierowany do określonego odbiorcy, to nasza ciężka praca zostanie wynagrodzona.

Przynajmniej taką mam nadzieję ;)



środa, 18 marca 2015

Co słychać u Magic Crafts?

Ostatnio bliska mi osoba zawstydziła mnie. Wystukała adres bloga i ze szczerym zaciekawieniem zapytała, co słychać u Magic Crafts, a tutaj żadnych wiadomości od dłuższego czasu. To było bardzo przykre- nagle zdałam sobie sprawę, jak bardzo w ferworze spraw zaniedbałam blog i Was, moi drodzy! Czy obietnica poprawy wystarczy? Czy znajdziecie dla mnie jakąś karę? ;)

Już śpieszę donieść, czym byłam w ostatnich tygodniach tak bardzo zajęta!

Od pewnego czasu możecie obserwować mój drugi blog- Mama sama w domu. Ukazuję w nim blaski i cienie pracy w domu, który został opanowany przez dziecko. W każdym kolejnym poście szczerze przyznaję się do wielu błędów, które popełniam, wyciągam odpowiednie wnioski oraz chwalę się osiągnięciami. Jeśli macie ochotę tam zajrzeć- serdecznie zapraszam!



 Prężnie działam na Facebook'u. Jeśli ktoś jeszcze tam nie zaglądał, to warto to nadrobić. Na koncie Magic Crafts umieszczam najnowsze zdjęcia, najważniejsze informacje oraz garść rzeczy mniej ważnych, ale takich, które poprawiają humor :) Jest to z pewnością najszybszy sposób kontaktu ze mną.

Pamiętacie wielkanocne króliczki? Okazuje się, że bardzo spodobały się w Anglii. Karteczki odleciały już do Londynu i tam cieszą nowych właścicieli. Królestwo podbite- która ziemia będzie następna? ;)



Pracuję nad swoim pierwszym poważnym zamówieniem, mam trochę tremę, czy wszystko wyjdzie, ale to tylko motywuje mnie do dokładniejszej pracy. Obrazek, który wyszywam, jest piękny, bardzo romantyczny- zresztą, tak jak całe to zamówienie. Zasługuje ono na oddzielny wpis, dlatego na razie prezentuję jedynie kawałek... :)


W zeszłym tygodniu zorganizowałam spotkanie fejsbukowej grupy "Rękodzieło w Świnoujściu". W kameralnym gronie, w przytulnej kawiarni, dzieliłyśmy się swoimi pasjami, doświadczeniami oraz historiami o życiu, a jakże! Jest dużo pomysłów, aby rozruszać trochę to miasto i spopularyzować nasz hand made. Więcej informacji już wkrótce!


 

Na koniec, zdradzę Wam swoją ostatnią namiętność... Przepyszne pankejki! Zakochałam się w tym przepisie- naleśniczki zawsze wychodzą pulchne, delikatne i doskonałe w smaku. Najbardziej smakują mi z polewą truskawkową. Polecam wszystkim łakomczuchom <3